piątek, 31 stycznia 2014

Zimowe perypetie z pozerstwem w tle

Gdy temperatura spada do 15 stopni poniżej zera trzeba jakoś sobie radzić.
Wychodzenie z domu jak na razie ogranicza się do dostania się do szkoły. Ale dziś zaczynam ferie. 
Dziś zaczęłam sobie uświadamiać że nie wszyscy postrzegają muzykę tak jak ja. 
Dla pewnych osób jest to tylko pretekst do wybicia się i stania się osobą indywidualną.
Bo przecież w dzisiejszym świecie każdy kto nie chodzi w koszulce z napisem słeg jest indywidualny.
Metal daje chyba duże pole do popisu. Charakterystyczny styl, muzyka i undergrundowość. 
Niby nic w tym złego ludzie zawsze zaczynają.
ale to co niektórzy ze sobą robią jest śmieszne. Kopiują wszystko co tylko się da, nic od siebie zero.
Najgorsze jest to że taka "moda" przemija a po tym całym metalowaniu pozostaje konto na laście i glany w szafie.
 

czwartek, 10 października 2013

Powrót do dzieciństwa poprzez odkrywanie zapomnianych pasji.

Seriale o superbohaterach, tak opisałabym wieczory w moim dzieciństwie. Czasami jak moi rodzice zasnęli potrafiłam godzinami oglądać telewizję i z wypiekami na twarzy poznawać nowe przygody ulubionych bohaterów. X-men, Spider-man, Fantastyczna Czwórka, Liga Sprawiedliwych, Srebrny Surfer, Hulk, Iron Man, Wojownicze Żółwie Ninja  i Kleszcz. To jedni z niewielu którzy umilali mi te nocne maratony. Cartoon Network, Fox Kids, Jetix w tamtych czasach nadawały najlepsze programy jakich dziś trudno uświadczyć w telewizji dziecięcej.


 Dziś opiszę X-men seria która powróciła do mnie po latach  ze zdwojoną siłą.

X-Men: The Animated Series1992-1997 To chyba pierwszy serial jaki zaczęłam oglądać. Z tego co pamiętam zawsze chciałam być Storm (Nie wiem ile w tym mojej sympatii do tej postaci a ile tego iż moja starsza siostra chciała być Rudą).
Intro zapada w pamięć mogłabym je zanucić wyrwana ze snu o 3 nad ranem.
Bardzo podoba mi się to że jest mocno rozwinięty motyw Gambita. Szkoda jednak że nie ma za dużo Nightcrawlera.


X-men Evolution 2000-2003. Tu już się zaczyna się chyba prawdziwa miłość. Miałam 5-6 lat i mogłam myśleć o tym serialu całymi dniami. Chciałam być jak Jean Grey ubierać się jak ona mieć długie rude włosy i dobrze się uczyć. Kolejną postacią która mnie oczarowała był Kurt Wagner Nightcrawler. Niestety (a może i dobrze) polska wersja zakończyła się na 3 sezonie słowami: Teraz rozpocznie się największa walka waszego życia. 4 sezon przyszło mi obejrzeć dopiero po 11 latach. Mam mieszane uczucia co do tego sezonu. Ale moja ciekawość została zaspokojona.


niedziela, 6 października 2013

The Punisher czyli nowe nie znaczy lepsze

The Punisher (Frank Castle) to postać z komiksów Marvel'a. Jest to były żołnierz Marines i weteran z Wietnamu. Jako jedyny przeżył masakrę swojej rodziny która była konsekwencją tego iż zobaczył egzekucję informatora przez mafię. Po tym wydarzeniu Frank przeistacza się w Punishera którego jedynym celem jest wymierzenie sprawiedliwości  zabójcom swojej rodziny.
The Punisher jest inspiracją do utworu Megadet: Holy Wars... The Punishment Due
http://www.youtube.com/watch?v=mYlUe-SDqA0



Punisher jest również bohaterem 3 filmów fabularnych i na tych 2 pierwszych chciałabym się skupić.

The Punisher z 18989 roku w tytułową postać wciela się genialny Dolph Ludggren o raz druga adaptacja z 2004  roku gdzie  rolę Castlea bierze na swe barki Thomas Jane a gangstera odpowiedzialnego za śmierć rodziny  Franka (o zgrozo) John Travolta.

 Zdecydowanie wolę wersję z 1989 roku. Cudownie rozwinięty motyw Japońskiej mafii. Genialna rola Kim Miyori wcielającej się w Lady Tankarę bezkompromisową szefową japońskiej mafii. Sam Frank mieszka w kanałach co przywodzi mi na myśl moje ukochane Wojownicze Żółwie Ninja. To co jeszcze zasługuje na uznanie to pokazanie dialogu między Punisherem a Bogiem. Końcowa scena gdzie syn Gianniego Franco próbuje zabić Punishera jest naprawdę dobrze zagrana. A scena tortur mistrzostwo. Polecam wszystkim ten film, fanom komiksu o Mścicielu (swoją drogą bardzo źle przetłumaczona nazwa   This is not a revenge this is punishment) jak osobą które chcą dopiero zapoznać się z tą postacią.



Film z 2004 nie jest aż tak zły. Ma swoje mocne strony nie chcę spojlerować ale motyw z napuszczeniem Howarda na swojego najlepszego przyjaciela i żonę jest mistrzowski. Tym co najbardziej odróżnia ten film od pierwowzoru jest fakt iż jest w nim dużo scen komediowych a nawet wątek miłosny. Postacią która najbardziej mnie ujęła jest Spacker Dave grany przez Bena Fostera I. Jest to typowa postać spod znaku "Woobie"(Typ postaci która sprawia że jest Ci jej bardzo żal). Film może nie powala ale zły też nie jest. Można się pośmiać ale trzyma też chwilami w napięciu. Zapewne wrócę kiedyś do tego filmu bo pomimo tego że nie jest on najlepszy zostawił mały ślad w moim serduszku.





sobota, 5 października 2013

Thrash metal-ubiór

Wiele osób dziwi się że słucham metalu i nie ubieram się cała na czarno. Myślę że wzięło się to ze  specyficznego stereotypu wyglądu typowego metalowca: glany, czarne bojówki, czarna koszulka, pieszczochy, łańcuchy itp.
Nie podważam faktu iż taki ubiór jest związany z muzyką metalową ale tak jak w religii tak i w metalu są odłamy i różnią się od siebie. Ja postanowiłam skupić się na ubiorze nurtu który jest najbliższy memu sercu.



Thrash Metal był najpopularniejszy w latach 80 XX wieku ale powoli zaczyna odradzać się jego popularność. W największym skrócie to połączenie Heavy Metalu i Punk Rocka. Surowe riffy, szybkie solówki  i agresja.


Ubiór:

Thrash Metal czerpał inspiracje z NWOBHM  nie tylko jeśli chodzi o muzykę. To Iron Maiden i ich fani pierwsi nosili białe adidasy za kostkę które są uznawane za typowo thrashowe obuwie. Niektórzy noszą też kowbojki.




Spodnie to najczęściej rurki jeansowe lub skórzane oraz spandexy

Koszulki z zespołami mile widziane białe  z obciętymi rękawami takie jak nosili Thrasherzy z Bay Areya. Większość jednak nosi czarne z grafikami ulubionych zespołów.











Skórzane kurtki,  typowe ramoneski lub motocyklowe.


Bullet belt- taśma z nabojami noszona jako pasek.




















Czapki z daszkiem tzw. tirówki a pod daszkiem logo kapeli lub zwykłe z daszkiem odwróconym do tyłu.



Katana (battle jacket, Kutte) to jeansowa kurtka z obciętymi rękawami lub kamizelka obszyta naszywkami ulubionych zespołów jej posiadacza. Na plecach często ma naszyty tzw. ekran lub telewizor czyli po prostu dużą naszywkę z Najbardziej docenianą kapelą.
Moje prywatne dzieło.

czwartek, 3 października 2013

Codzienność

Idąc rano na przystanek w za dużej skórze i ubłoconych białych butach w  pośpiechu zjadam kanapkę. Czeka mnie jeszcze półgodzinna trasa zatłoczonym autobusem. Pomimo tłumu ludzi jest to czas tylko dla mnie. Mogę w spokoju przemyśleć sprawy zaprzątające mi głowę.

W takich chwilach kiedy jeszcze do końca się nie wybudziłam czuję się najlepiej. Lubię tą półgodzinną alienację.  Wiem że zaraz wpadnę w wir codziennych spraw że moje ulotne przyjemne myśli ustąpią miejsca ważnym informacjom. Muszę nauczyć się wykorzystywać ten czas w 100%.

Jako osoba niekoniecznie dająca sobie radę w świecie nastolatek z dziwną łatwością odnajduję się  w moim liceum. Znalazłam sobie parę osób z którymi przyjemnie spędza mi się przerwy. Nie mogę powiedzieć niczego złego o nikim z mojej klasy. Są to naprawdę fajni ludzie, cieszę się że mogę przeżyć z nimi najważniejszy czas mojego życia.
Jest jednak pewien chłopak który stoi na uboczu. Czuję straszne wyrzuty sumienia z tego powodu. Ale nie jestem typem osoby która potrafi dotrzeć do osób zamkniętych w sobie (sama poniekąd taka jestem). Tyle że jakoś mam umiejętność zjednywania sobie ludzi.







Trudne początki i moje założenia

  Pisanie nigdy nie było moją mocną stroną. Zawsze wolałam się wypowiadać, dawało mi to poczucie bezpieczeństwa gdyż słowo mówione nie ma takiej wagi jak pisane. I tak właśnie postanowiłam przełamać się i opisać swoje przemyślenia, wizje, pasje i zainteresowania.

Troszkę o mnie
Jestem nastolatką uczęszczam do liceum. Uwielbiam filmy i komiksy o superbohaterach oraz muzykę Thrash metalową i całą kulturę z nią związaną. Ale moją pierwszą miłością pozostanie The Doors. Czasami piszę wiersze ale zdecydowanie wolę czytać cudze. Często przeżywam chwile które niekoniecznie uznałabym za przyjemne i niestety mam skłonności do analizowania ich i przeżywania na nowo z różnymi scenariuszami. Zawsze przecież mogłam zrobić coś inaczej. 

Nadal się uczę przelewać moje słowa na papier (aktualnie na monitor laptopa). Wiem że zanim moje notki będą ciekawe i miłe do czytania minie sporo czasu albo nawet do tego niedojdzie. Tendencja do porzucania tego typu rzeczy jest mi niestety zbyt dobrze znana.


Nie liczę na to że ktoś będzie czytał moje przypadkowe zlepki myśli. Piszę to z myślą o swoim komforcie wyrzucenia niektórych rzeczy z głowy.