Idąc rano na przystanek w za dużej skórze i ubłoconych białych butach w pośpiechu zjadam kanapkę. Czeka mnie jeszcze półgodzinna trasa zatłoczonym autobusem. Pomimo tłumu ludzi jest to czas tylko dla mnie. Mogę w spokoju przemyśleć sprawy zaprzątające mi głowę.
W takich chwilach kiedy jeszcze do końca się nie wybudziłam czuję się najlepiej. Lubię tą półgodzinną alienację. Wiem że zaraz wpadnę w wir codziennych spraw że moje ulotne przyjemne myśli ustąpią miejsca ważnym informacjom. Muszę nauczyć się wykorzystywać ten czas w 100%.
Jako osoba niekoniecznie dająca sobie radę w świecie nastolatek z dziwną łatwością odnajduję się w moim liceum. Znalazłam sobie parę osób z którymi przyjemnie spędza mi się przerwy. Nie mogę powiedzieć niczego złego o nikim z mojej klasy. Są to naprawdę fajni ludzie, cieszę się że mogę przeżyć z nimi najważniejszy czas mojego życia.
Jest jednak pewien chłopak który stoi na uboczu. Czuję straszne wyrzuty sumienia z tego powodu. Ale nie jestem typem osoby która potrafi dotrzeć do osób zamkniętych w sobie (sama poniekąd taka jestem). Tyle że jakoś mam umiejętność zjednywania sobie ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz